Brygadier Piłsudski zgadza się z zasadniczo z p. Studnickim, że najważniejsze sprawy Rady Stanu – to sprawy wojska. Wdzięczny jest ks. oficjałowi Przeździeckiemu, że obecnie cofa swój głos za odezwą werbunkową i chce resumpcji odnośnej uchwały. Zwraca uwagę, że we wszystkich sprawach sami nie jesteśmy czynnikiem decydującym; są możliwe wobec tego dla Rady Stanu dwie drogi: albo przystosować się do własnego społeczeństwa, albo do okupantów, trzeba wybierać; osobiście nigdy nie obawiał się własnego społeczeństwa; wie, że jest ono słabe, daje się łamać, przystosowuje się do silniejszego, ale silny musi mieć możność oddziaływania; osobiście wybiera przystosowanie się do społeczeństwa; uważa, że społeczeństwu nie grozi zbliżenie się do Rosji, nie grozi mu także wejście na drogę rewolucyjną; wie, jak wygląda rewolucja, ale to, co się dzieje w Polsce, nie jest podobne do stanu przedrewolucyjnego; jest tylko inna kwestia, a mianowicie, że wszędzie w Europie narody dochodzą do głosu, nawet państwo austriackie zwołuje parlament, by naród mógł się wypowiedzieć. Coś podobnego dzieje się w Polsce, to upodabnia jej stan obecny do stanu rewolucyjnego. P. wicemarszałek boi się przekreślenia naszej dotychczasowej pracy i dlatego radzi przeciągnąć sprawę; ale myśmy wiele rzeczy chcieli, a nic nie mogliśmy zrobić, gdyż system pracy, jaki przyjęła Rada Stanu, nie daje się pogodzić z programem „móc”. Tymczasowa Rada Stanu tylko gadała o przygotowaniach, ale pomiędzy gadaniem a robieniem jest przepaść. Rada Stanu uroiła sobie państwowotwórcze gadanie, ale państwa przez gadanie nie tworzy się; państwo tworzy się wolą, z pewnym ryzykiem, powstaje w nieporządku i chaosie, a u nas jest za dużo porządku, ryzyka się boimy, boimy się, by nie zrobić głupstwa, ale kto się boi Maciejowic, ten nie ma Racławic. Przypomina mu się Skrzynecki, który się też ciągle wahał.
Dzisiaj na posiedzeniu postawiono szereg projektów, mówiono: 1) o regencie, 2) o złożeniu mandatów, 3) o kierunku rewolucyjnym, 4) o obstrukcji przy postawieniu szeregu żądań, 5) o reorganizacji Rady Stanu. Zdanie jego jest znane Radzie Stanu – to zrzeczenie się mandatów; nie oznacza to bynajmniej przekreślenia tego, co było dotąd zrobione. Zrzeczenie się mandatów, tzn. dać krajowi nowy program; co się tyczy przedłożonych projektów, to: regent jest tylko ślimaczeniem sprawy, zabawką dla grzecznych dzieci, to samo tyczy się delegacji do Berlina i Wiednia, to oczekiwanie na wujaszka z Ameryki, w tym nie ma nawet próby tworzenia siły własnej; co się tyczy reorganizacji, to przecież Rada Stanu jest bankrutem i kto do niej zechce przystąpić, powie: wasz wóz ugrzązł w błocie, nie chcemy go wyciągać. Co się tyczy drogi obstrukcyjnej, to jest ona bezcelowa, bo będzie złamana, więc po co? Droga rewolucyjna byłaby dobra, gdybyśmy mieli władzę, zresztą rewolucyjnego nastroju nie wyczuwa się ani w kraju, ani w Radzie Stanu; pozostaje więc jedynie złożyć mandaty z pozostawieniem po sobie programu dla innych.
Warszawa, 26 kwietnia
Józef Piłsudski, O państwie i armii, t. 1, Wybór pism, wybrał i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1985.